czwartek, 13 marca 2014
Rozdział 13
Nie mogłam zasnąć. Nie mogłam się domyślić jaka właśnie panuję pora dnia, brak okien i dziennego światła przyprawiał mnie o jeszcze większy niepokój. Byłam ciekawa rozwiązania planu Roberta, kiedy ma zamiar przyjść, może zapomniał, a może po prostu kłamał? Nagle usłyszałam dobiegające szmery za drzwiami. Z przerażenia aż drgnęłam. Miałam nadzieję, że to Lewy, nikogo innego nie przyjmowałam do wiadomości. Chciałam tylko wrócić do domu i znów cieszyć się codziennością.
- Gotowa? - szepnął Robert wchodząc po cichu.
- Myślałam, że już tu utknę na zawsze - wyszlochałam.
Momentalnie wstałam i rzuciłam mu się w ramiona z płaczem. Nie czekając na nic Lewy uniósł mnie i zniknęliśmy w oddali wymijając szare mury budynku. Po pewnym czasie biegu Robert postawił mnie na ziemi.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał uśmiechając się.
Pokiwałam przecząco głową. Robert wyszukał coś w kieszeni, dopiero póżniej zorientowałam się, że to były kluczyki od czarnego Bugatti Veyron'a. Stał na zupełnie pustym parkingu zaskakując swoją lśniącą karoserią.
- Zmienimy rodzaj transportu - zachichotał i otworzył drzwi od strony pasażera wskazując abym wsiadała.
- Jest piękny- pochwaliłam cała zaskoczona i wsiadłam zamykając za sobą drzwi.
- Musimy się pośpieszyć. - oznajmił robiąc to samo i zapalając silnik.
- Co dalej? - zapytałam uświadamiając sobie, że czeka mnie wiele więcej.
- Mamy już wstępny plan, ale trzeba go jeszcze przemyśleć - odpowiedział ruszając przed siebie.
Siedziałam w milczeniu patrząc prosto przed siebie na drogę. Dostrzegłam, że znajdowaliśmy się w Niemczech, a dokładniej na południu. Trwała noc, a samochodowy wyświetlacz wskazywał godzinę 2:44, 30 grudnia.
- To już jutro - wydusiłam z siebie.
- Wystarczy, że nam zaufasz, a będzie dobrze. - odpowiedział. - Prześpij się lepiej - dodał patrząc mi się prosto w oczy.
Momentalnie poczułam jak powieki stają się coraz cięższe. Ułożyłam się w miarę wygodnie i usnęłam.
***
Zauważyłam sufit koloru jasnego toffi. To mogło oznaczać tylko jedno.
- Dom! - krzyknęłam wyskakując z łóżka.
Szybko jednak widząc miny innych, a dokładniej Roberta i Igora siedzących na dywanie usiadłam spowrotem na swoim łóżku, mój uśmiech szybko zniknął z twarzy.
- Jesteś gotowa? - spytał Igor podchodząc do mnie i mocno mnie ściskając. - Tęskniłem - dodał czule szepcząc mi do ucha.
Brakowało mi słów na cokolwiek. Jego zapach był nieziemski, tak bardzo za nim tęskniłam.
- Na co gotowa? - spytałam w szoku uwalniając się z objęć.
- Trasę. - odpowiedział Igor.
- Przecież dopiero wróciłam. - odparłam mając wizję ponownego rozstania się z bliskimi.
- Za godzinę wybiję godzina 00:00, a to oznacza, że zaczyna się dzień 31 grudnia. - uświadomił mnie Igor.
- To niemożliwe, spałam 20 godzin?!- ponownie zapytałam.
- Byłaś wyczerpana, Mario cały czas Ci grzebał w głowie. - powiedział Robert.
- Mieliście jakieś plany na sylwestra z mamą i bratem? - spytał Igor z łobuzerskim uśmiechem.
Właśnie w tym momencie przypomniałam sobie o tak ważnej wartości jak rodzina.
- Wszystko z nimi dobrze, niedawno zasnęli w swoich łóżkach - uspokoił mnie Igor widząc jak momentalnie zbladłam.
Odetchnęłam z ulgą i postanowiłam ustalić co robimy dalej.
- Co działamy? Robert mówił, że masz coś na myśli - spytałam Igora.
- Dlatego pytam się Ciebie co robisz na sylwestra? - jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- Teraz, mam w planie przeżyć, jak i inni tutaj zgromadzeni w tym domu. - powiedziałam.
- Dlatego przygotujesz sobie coś ciepłego do ubrania, bo z tego co wiem jutro w nocy ma być zimno, i powiesz mamie to samo, następnie powiesz jej, że już kupiłaś bilety na koncert w Warszawie i w południe wyjeżdżacie. - oznajmił Igor.
- Co?! - spytałam zbita z tropu. - Jak to koncert?! - ponownie spytałam.
- To jedyne wyjście - powiedział Robert.
- I to to jest to wyjście z sytuacji?! - spytałam nie wierząc już w nic, nawet przetrwanie.
- Tak - odpowiedzieli chórkiem.
- Przecież Mario od razu będzie wiedział gdzie się znajduję, to jest nieodpowiedzialne, tam będzie mnóstwo ludzi, nie mogę narażać ich życia. - powiedziałam cała roztrzęsiona.
- Nawet nie zapytasz na kogo koncert jedziesz? - uśmiechnął się Igor nie zwracając uwagi na moją reakcję.
- Nigdzie nie jadę. - odpowiedziałam stanowczo.
- Masz jakieś inne wyjście? - zapytał Robert.
- Zakopię się pod ziemią, ale nie to. - zaprotestowałam - Wszystko tylko nie to - dodałam.
- Jedziesz i koniec, choćbym miał Cię tam zabrać siłą. - rozkomendował Igor. - Muszę uciekać na próbę, do zobaczenia w Warszawie. Wszystko będzie dobrze. - dodał i ponownie mocno mnie przytulił całując w czoło i znikając za oknem.
Nie miałam sił protestować, ale cały ten plan nie był poważny. Narażamy tym sposobem tysiące ludzi na niebezpieczeństwo. Robert i Igor twierdzili, że Mario nie posunie się aż do takiego widowiska. Żeby mnie zdobyć musiałby najpierw zabić tylu ludzi na oczach całego świata. Robert usiadł koło mnie cały czas mnie pocieszając i powtarzając, że to naprawdę najlepsze wyjście. Mario już na pewno wie, że uciekłam. Pewnie domyśla się, że teraz znajduję się w domu. Nie mieliśmy za dużo czasu, ani pewności, że cokolwiek się uda. Pozostało nam tylko wierzyć i mieć nadzieję. Czas niemiłosiernie gonił, poszłam szybko wziąc gorący prysznic i ubrać się w ciepłe ciuchy. Teraz czekała mnie tylko poważna rozmowa z mamą. Usiadłam na kanapie w salonie czekając aż się obudzi, Robert w tym czasie kontrolował okolicę.
Kochani to już przedostatni rozdział Części I, jak myślicie nastąpi raczej szczęśliwe, czy tragiczne zakończenie? Pozdrawiam gorąco wszystkich czytelników i zachęcam do dalszego czytania! :*
Następny rozdział - finałowy 17.03
A już wkrótce pierwszy rozdział Części II! - 24.03
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudnyyy rozdział <3 Na ogół jestem za happy endami, więc raczej wolałabym aby się wszystko szczęśliwie skończyło xD
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać 17 marca! ;**
Wspaniały rozdział! Nie mogę się już doczekać. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na 17 marca ;)
Ja zgadzam się z Niną,coś stanie się złego... :/
Liczę na tragiczne zakończenie ^_^
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ;)
~Lilianne