poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 23

Nie mogłam się ruszyć bo miałam świadomość jak to się może skończyć. Nie na długo tak stałam w niepewności. Ku mojemu zdziwieniu ukazał mi się mężczyzna, nie miał włosów, nie licząc długiej czarnej kity z tylu, był łysy. Wyglądał na około 30 lat. Nie miał ubrania więc był zupełnie goły. Jego prawa ręką była mocno wytatuowana aż po same palce. Uśmiechał się tylko szyderczo widząc jak nie mogę drgnąć ze strachu.
- Kim jesteś? - spytałam głęboko przenikając jego oczy które z minuty na minutę po przemianie stawały się coraz ciemniejsze.
- Mam ogonek i szczekam. - uśmiechnął się zupełnie nie zwracając uwagi na swoją nagość.
- Oczywiście, że wilkiem. - Sam sobie odpowiedział. - I wiem, że ty możesz spowodować wiele zła na tym świecie- dodał.
- Ja ?! - spytałam w jeszcze większym szoku.
- Tak ty - powiedział wskazując na mnie palcem.
- Dlatego musimy zawrzeć pewien pakt. - dodał nieznajomy.
- Przeciwko komu? - spytałam zupełnie zbita z tropu.
- Przeciwko Mario, a komu innemu niby? - prychnął.
- Co ja miałabym z tym wszystkim wspólnego? - oparłam się jedną ręką o drzewo.
- Jestem Hayden, przywódca całej watahy wilków, może to zabrzmieć poważnie, jednak przez twojego znajomego nasz gatunek zagraża wyginięcie. Wiem, że bez Ciebie jest śmiertelny i słabszy, wiem również, że oczekuje on Twoich siedemnastych urodzin, aby Cię zabić i stać się niepokonanym. Wiem również, że masz przyjaciół, którzy Ci pomagają przetrwać i wiem, że ten jeden ma na imię Igor... - Nagle urwał i lekko się uśmiechnął dalej nie zważając na to, że stoi bez jakichkolwiek ubrań.
- Skąd wiesz o Igorze? - połknęłam głośno ślinę.
- Zdążyliśmy się już poznać. - odpowiedział całkiem naturalnie i bez żadnego wahania.
- Kiedy się ostatni raz widzieliście? - poczułam narastający niepokój, a zarazem nadzieję związaną ze znalezieniem miejsca, w którym się znajduje.
- Czy to takie istotne? - spytał.
Zamiast odpowiedzieć głośno przełknęłam ślinę. Ma mnie w garści, z drugiej strony chcemy walczyć z tym samym wrogiem. Nie miałam całkowitej pewności, czy Igor jest gdzieś wśród nich, ale jestem gotowa zrobić wszystko żeby to sprawdzić. Robert na pewno by tego nie pochwalił, ale całe szczęście teraz to ja podejmuję tutaj decyzje.
- Okej, zgadzam się, tylko nie rozumiem co ja będę mieć w zamian za współpracę i w sumie też nie wiem jak ona będzie wyglądać. - oznajmiłam przyglądając się badawczo nieznajomemu.
- Ujmijmy to w ten sposób, odzyskasz wolność kiedy już tylko pokonamy Mario, co wiąże się, że znów będziesz mogła widzieć się ze swoim kochasiem. - odpowiedział szczerze się do mnie uśmiechając.
Udaliśmy się razem w głąb lasu, powoli zaczęło się ściemniać, a droga wydawała się nie mieć końca. Przeraźliwe dźwięki z życia lasu coraz bardziej powodowały u mnie gęsią skórkę. Nagle moim oczom ukazała się bardzo przestronna łąką, na której znajdowało się kilka nieco zaniedbanych namiotów oraz niewielka chatka również będąca w nie najlepszym stanie. Przechadzało tamtędy kilkadziesiąt osób, w tym również wilki. Kiedy wszyscy nas zauważyli momentalnie zebrali się w spójnym rzędzie bacznie przyglądając się mojej osobie i mierząc z góry w dół.
- Powitajcie naszą nową koleżankę, dzięki której wygraną mamy w kieszeni! - radośnie wykrzyknął Hayden klepiąc mnie po plecach i szczerząc zęby do zebranych.
Nagle wszyscy wydali z siebie radosny okrzyk, a wilki jęk unosząc pyski w stronę srebrzysto świecącego księżyca na ściemniającym się coraz bardziej niebie. Nagle z rzędu wychylił się średniego wzrostu blondyn, z lekkim zarostem i zapuszczoną górą włosów opadającą na prawy bok. Stanał na przeciwko mnie i zaczął przenikać mój wzrok lekko chyląc głowę w lewo. Następnie wysunął w moją stronę rękę i lekko wykrzywił usta w zawadiackim uśmiechu.
- Powitaj mojego zastępcę watahy, Patch'a Roosevelt'a - Hayden mrugnął okiem do mężczyzny.
Postanowiłam odwzajemnić uścisk i podałam swoją dłoń. Nagle poczułam jakby ktoś poraził mnie prądem i miażdżył klatkę piersiową. Próbowałam stłumić ból jednak i tak wyskoczył mi na twarzy lekki grymas. Chciałam natychmiast uwolnić się z uścisku dłoni jednak Patch nie zwracał na to uwagi.
- Miło mi Cię w końcu poznać - dodał charakterystycznym głosem i zmrużył lekko oczy, nagle puszczając mi rękę i tym samym przyprawiając o ulgę.
- Nina ! - usłyszałam anielski głos, głos dla którego zrobiłabym wszystko żeby tylko go usłyszeć.
- Igor - ledwo wydusiłam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tęskniłem - oznajmił zatapiając swój nos w moje włosy.
- Bałam się, że coś Ci się stanie - wyszeptałam patrząc się w jego błękitne tęczówki.
- Ja również, dlatego tu jestem - dodał i wskazał na zebranych. Dopiero teraz zauważyłam jak wszyscy nas obserwują nieprzyjemnym wzrokiem.
- Jak to? - spytałam.
- Być może znalazłem sposób na pokonanie pierwszych. - powiedział i lekko się uśmiechnął na co ja również odpowiedziałam samozadowoleniem.
- A ja myślałam, że oni Cię tu przetrzymują siłą - wyszeptałam do ucha Igora lekko zaniepokojona.
- Nic z tych rzeczy, jednak prosiłem Hayden'a aby Cię znalazł i zapewnił Ci bezpieczeństwo do czasu ... - zawahał się, zupełnie tak jakby bał się mojej reakcji.
- Do czasu czego? - spytałam i głośno przełknęłam ślinę czując, że zaraz nie będzie mi już tak miło.
- Mamy zamiar wszyscy razem się zebrać i stanąć przeciwko Mario, który na pewno już wkrótce się tu zjawi z Twojego powodu. - powiedział nerwowo wzdychając.
- Nie zgadzam się - szybko zaprotestowałam i zmierzyłam wszystkich w okół w tym również Igora.
- Tak będzie najlepiej dla Ciebie. - dodał.
- A nie zastanowiliście się co będzie kiedy Mario również nie przyjdzie sam?! To też będzie dla mnie najlepsze rozwiązanie, kiedy już tylko ja sama pozostanę na pastwę losu, a Ciebie i Roberta nie będzie? - rozchisteryzowałam, po czym łzy zaczęły zbierać mi się w kącikach oczu.
- Nawet jeśli, damy z siebie wszystko i pokonamy go. - wtrącił się do naszej rozmowy Hayden, a reszta już dawno się rozeszła po swoich barakach.
- Nie ma mowy, wracam do domu, a ty razem ze mną- oznajmiłam, jednak Igor szybko mnie zatrzymał i przytulił do siebie.
- Czemu ty jesteś taka uparta? -spytał.
- Bo Cię kocham i martwię się, że Cię stracę razem z Robertem. - odpowiedziałam.
- Będzie dobrze - uśmiechnął się.
- A rozmawiałeś już z nim chociaż o tym? Bo z tego co wiem ostatnio jak się z nim widziałam był mocno przerażony samą obecnością wilków w tym lesie - dodałam podpierając ręcę o biodra.
- Właśnie idę przedyskutować z nim parę spraw. - odpowiedział. Nie miałam już sił na skomentowanie tego, łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. - Jeśli się zdecyduje tak samo jak ty, to pozwól mi się jeszcze z nim zobaczyć i przyjdźcie jutro się pożegnać. - oznajmiłam zrezygnowana po czym szybko odwróciłam się na pięcie i poszłam za Hayden'em, który wskazywał mi już jeden z baraków, w którym to miałam niby zamieszkać i zarówno schować.
Myślałam o tym wszystkim leżąc pod kocem z paczką chusteczek higienicznych. Zapewne wszyscy już spali tylko ja użalałam się nad swoim losem. Dlaczego oni są tak nieodpowiedzialni i porywczy? Mam nadzieję, że chociaż Robert będzie miał coś przeciwko temu i przekona Igora wycofując się z całego tego paktu. Igor wiedział, że zrobię dla niego wszystko, dlatego postanowił posłużyć się Hayden'em aby ten udawał, że za mnie wypuści jego. Bardzo sprytne, w ten sposób zwabili mnie tutaj i tylko oznajmili co mają w planach, zupełnie nie licząc się z moim zdaniem. Nagle poczułam ogromny ucisk w klatce i dreszcze przechodzące po plecach. Momentalnie usiadłam i okryłam się cała śpiworem.
- To tylko ja, przyniosłem Ci wody, na wypadek gdyby zachciało Ci się pić - uśmiechnął się chytrze Patch i zaraz wyszedł puszczając do mnie oko i lekko ukazując kły. Coś mi się w nim nie podobało, było w nim coś do Pawła, Kola, a zarazem do Mario podobnego. Obawiałam się najgorszego, a w dodatku Igor kompletnie zaślepiony planem wilków nie chciał mnie słuchać.




Nie mogę uwierzyć, że to już 23 Rozdział ;) Mam nadzieję, że się podobało i kilka komentarzy z Waszej strony również się pojawi. Pozdrawiam!



Rozdział 24 - 26.05.
Rozdział 25 - 02.06.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz