środa, 12 lutego 2014

Rozdział 4

- Wiesz co, żeby taką wymówkę wymyśleć to trzeba mieć tupet. - powiedziała Marta rozbawiona. - trzeba było od razu mówić, że nie przepadasz za takimi klimatami, a nie wmówić mi w żywe oczy, że twój pies się zatruł - dodała wymachując rękami.
- Że co? - spytałam zaskoczona.
- Dobra udam, że Ci uwierzyłam. Żyje, wyzdrowiał? - spytała dalej drwiąc.
- Żyje i jest zdrowy. - odpowiedziałam zbita z tropu.
- Od razu wiedziałam, że ściemniasz. - powiedziała.
- Możesz mi przypomnieć co Ci jeszcze powiedziałam? - spytałam
- Poza tym, że musisz natychmiast jechać do weterynarza, bo twój pies się zatruł to nic. - odpowiedziała.
Zamyśliłam się. Próbowałam sobie przypomnieć coś takiego, ale nic nie przychodziło mi do głowy, że taka sytuacja miała miejsce. Nagle doznałam szoku, a zarazem olśnienia. Przypomniałam sobie jak Robert kazał Igorowi mnie dostarczyć do domu, a on sam, że zrobi porządek. Przypomniałam sobie również to, jak Igor opowiadał mi o tym, że mogą manipulować ludźmi. Lewandowski zmanipulował ją, Martą moją najlepszą przyjaciółką. Wmówił jej siłą coś, co nie miało w ogóle miejsca!
- A ty co nie pamiętasz nic? No nie wiedziałam, że aż tak zabalowałaś - z zamyśleń oderwała mnie Marta cała tą sytuacją rozbawiona i zupełnie nieświadoma jej powagi.- Na pewno źle się czujesz, może nie dobrze, że przyszłaś dzisiaj do szkoły. Głowę to Ci pewnie rozrywa. - dodała.
- Co? Nie, nie mam kaca. Nawet łyka się wczoraj nie napiłam. - stanowczo zaprotestowałam.
Stałyśmy przez chwilę w milczeniu.
- Marta ? - zapytałam.
- Tak ? - odpowiedziała.
- Z kim wczoraj rozmawiałaś? Przypominasz sobie? - ponownie spytałam.
- Jeśli chodzi Ci o Tomka, to nie nie rozmawiałam z nim. Nawet go tam nie było. - odparła nieco załamana tym faktem.
- Nie chodzi mi o niego. Nie przypominasz sobie jakiegoś bruneta dość wysokiego ? - jakbym zapytała o Lewandowskiego to zapewne nie wiedziałaby o kogo chodzi, wieć postanowiłam go bardziej jej przybliżyć.
- Nina o co Ci chodzi? - spytała robiąc wielkie oczy.
- Odpowiedz mi tylko na pytanie - poprosiłam.
- Nie, nie rozmawiałam z nikim takim - odpowiedziała przyglądając mi się podejrzliwie.
- Wiesz co żle się coś czuję, wracam do domu - odparłam.
- No ja się nie dziwię - zachichotała.
Arek dzisiaj nie przyszedł do szkoły, w ogóle z tego co dostrzegłam większość ludzi postanowiło sobie odpuścić z powodu wczorajszej imprezy lekcje.
Zeszłam do szatni, przebrałam obuwie, narzuciłam kurtkę i wyszłam. Postanowiłam pójść pieszo do domu i wszystko jeszcze raz przemyśleć. Po pierwsze Igor i Robert są wampirami. Mam na to kilka dowodów. Po drugie Marta nic nie pamięta i gada jakieś brednie. Nie mam pewności na 100%, ale pamiętam jak Igor wspominał coś na temat manipulacji. Na samą myśl, że zmusili Martę do czegoś takiego moje ciało zaczyna drgać. Przystanęłam na chwilę aby zasznurować sobie buty, gdy usłyszałam zbliżające się kroki od tyłu. Odwróciłam się, ale nikogo nie dostrzegłam.
- Musiało mi się przesłyszeć - powiedziałam do siebie i ruszyłam dalej.
Jednak nie na długo. Poczułam jak ciarki przechodzą mi po plecach coraz silniej, a niepokój wzrasta.
- Auć! - wrzasnęłam z bólu w okolicach klatki piersiowej.
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ukłócia były niemiłosiernie bolesne, a narastający lęk sprawiał mnie o paraliż całego ciała. Zawiał wiatr i nagle wszystko znów wracało do normy. Usiadłam na najbliższej ławce, żeby napić się wody i dojśc do siebie. Miałam tylko nadzieję, że nie mam zbyt poważnej wady serca. Wystarczyły mi już inne problemy, choćby z kręgosłupem. Kiedy poczułam się na tyle dobrze aby ruszyć dalej, wstałam i poszłam wprost w stronę domu.

***

Podgrzałam obiad w mikrofalówce i usiadłam przy biurku. Stwierdziłam, że przydałoby mi się trochę pouczyć więc sięgnęłam do szuflady pełnej książek. Zobaczyłam jak leży między nimi czarna koperta. Wzięłam ją do rąk i potargałam, a następnie bez zastanowienia wrzuciłam ją do kosza. Po długim czytaniu i analizowaniu podręcznika od historii wzięłam gorącą kąpiel i wsunęłam się pod kołdrę. Zasnęłam po kilku minutach ze słuchawkami w uszach.

Stałam na pięknie kwitnącej łące, którą z każdej strony otaczał ciemny, ponury las. Było tam tak przyjemnie, że miałam ochotę zostać tam wieczność. Niespodziewanie zauważyłam pewną postać, stojącą około 500 metrów przede mną. Poczułam znane mi już poczucie lęku i ciarek. Zauważyłam jak na rękach pojawia się delikatnie gęsia skórka. Ból coraz bardziej przytłaczał moją klatkę, co uniemożliwiało mi regularny oddech. Postać przybliżała się do mnie. Przy bliższej odległości mogłam stwierdzić, że był on ubrany cały na czarno. Czułam narastający strach wraz z kolejnym stawianym krokiem przez tajemniczego. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, ponieważ przysłaniał ją kaptur. Jedyne co zauważyłam dosyć charakterystycznego to to, że był to mężczyzna bardzo umięśniony. Było to widać nawet przez bluzę i, że był nieco wyższy ode mnie, ale w bardzo niewielkim stopniu.
- Słonko, odżywiaj się zdrowo i przede wszystkim dużo śpij. - powiedział troskliwie nieznajomy.
- Kim jesteś? - spytałam zaciekawiona.
Chyba się uśmięchnął i to dosyć szeroko, bo zauważyłam jego śnieżne zęby.
- Przecież wiesz, na pewno się domyślasz aniołku. - odparł przyprawiając mnie o zimne dreszcze.
Co prawda głos miał inny i posturę też, ale co z tego jak przecież mógł to wszystko zmienić w swoich chorych manipulacjach. To musi być Igor, ewentualnie Lewy.
- Powiedziałam, żebyś dał mi spokój - syknęłam.
- Mi? Skąd - zaczął się śmiać.
Chciałam się natychmiast obudzić, ale nie potrafiłam. Postanowiłam użyć drastyczniejszych metod wybudzania. Zaczęłam się szczypać, kopać i gryźć.
- Kotku co ty robisz ? - lekko przechylił głowę w bok uśmiechając się przy tym.
- To nie twoja sprawa, daj mi w końcu spokój! Chcę się obudzić w tej chwili! - krzyknęłam.
- Jak sobie życzysz skarbie - powiedział wręcz słodkim głosem.

Leżałam na łóżku cała pokulona. W pokoju było ciemno, a więc trwała noc. Nie miałam ochoty na kolejny chory sen z Igorem lub Robertem w roli głownej. Chciałam już o tym wszystkim zapomnieć i żyć tak jak każda inna nastolatka, która tylko w filmach i książkach spotyka "wampiry". W głębi serca jednak miałam jeszcze odrobinę nadziei, że to tylko moje wymysły.

***

- Hej córuś - krzyknęła mama wchodząc do kuchni.
- Hej, odgrzałam obiad więc teraz pozostało tylko go zjeść - uśmiechnęłam się.
- Jejku dziękuje Ci bardzo - pocałowała mnie w policzek. - Wychodzisz gdzieś ? - spytała.
- Tak, do Bartka. W końcu nie widzieliśmy się od wakacji - odpowiedziałam.
- To wstyd żeby mieszkać tak blisko siebie, a widywać się raz na kilka miesięcy - skrzywiła się mama i poklepała mnie po plecach.
Wyszłam do przedpokoju i narzuciłam szybko na siebie kurtkę. Mróz chwytał coraz bardziej.
- Pażdziernik daje w kości - pomyślałam i ruszyłam nieco przyspieszając, aby się trochę bardziej rozgrzać. Bartek mieszkał zaledwie 4 ulice dalej. Kiedy zadzwoniłam do domu dostrzegłam jak szybko wybiegła jego mama Alicja.
- Ah, witaj Nina! Jak ja Cię dawno nie widziałam - wyściskała mnie na powitanie i wpuściła do domu.
- Siema Nina! - uśmiechnął się Bartek również się do mnie przytulając.
- Hej, wiesz co myślałam, że jeszcze są jakiekolwiek szanse żebyś urósł. - tyrpnełam go.
- A ja myślałem, że chociaż trochę zmalejesz. - pokazał mi język. - Chcesz Coli ? - spytał.
- Coli nigdy dość. W końcu trzeba dbać aby nie zardzewiały mi kości - uśmiechnęłam się i udałam na poddasze, gdzie znajdował się pokój Bartka.
Nic się w nim nie zmieniło. Dalej panowała ta sama atmosfera imprezowiczów. Po prawej stronie stał już nieco stary bilard, niewielka szafa, a po prawej w osobnym pomieszczeniu siłownia. Na przeciw mnie stało wielkie łoże, które odgrywało rolę miejsca posiedzeń, a obok niego stał na wysoki połysk czarne biurko i regał. Rozłożyłam się szybko na jedwabnej kołdrze i postanowiłam pogrzebać trochę w radiu. Akurat leciało "Come on let me right your bicycle" Eminema, wieć zostawiłam.
- Co słychać w wielkim świecie Ninastej? - zapytał Bartek wchodząc do pokoju i siadając koło mnie.
- To może ty mi zaczniesz opowiadać co, a ja się napiję tej twojej Coli - oznajmiłam i podniosłam szklankę z biurka.
- U mnie po staremu z resztą sama widzisz - odparł. - Na razie szukam pracy, ale wiesz jak to jest - powiedział.
- Dokładnie, a u mnie same nudy. Nowa szkoła, więcej nauki. Brak czasu na cokolwiek. - postanowiłam ukryć niektóre sprawy.
- Poznałaś kogoś? No wiesz nowa szkoła, nowe otoczenie, nowe znajomości - spytał żartobliwie.
- Udam, że nie słyszałam - klepnęłam go w bark.
- No co ? - spytał zaskoczony.
- Nie mam i nie narzekam - uśmiechnęłam się.
- Wybredna - parsknął.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez 3h, kiedy w końcu postanowiłam już się zbierać widząc jak momentalnie się ściemniło na zewnątrz.
Następny dzień w szkole był tak nudny, że zasypiałam wprost na ławce. Na obiad była wstrętna zupa pomidorowa co mnie jeszcze bardziej dobiło. Zamknęłam się w pokoju i postanowiłam się zdrzemnąć, czując okropne znudzenie i zmęczenie. Pomimo lęku i obaw przed kolejnym snem z wampirem lub czymś innym udało mi się oderwać z tego świata i zasnąć dosyć szybko.







Następny rozdział 17.02

8 komentarzy:

  1. Superowy! Piszesz po prostu ŚWIETNIE!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej, bo dobrze Ci idzie i masz fajny styl pisania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział!

    Jestem 5 obserwatorem, mam nadzieję,że również zaobserwujesz mojego bloga:)

    http://hiddenndreamms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się że tu trafiłam, na prawdę :) Boski, podoba mi się ;)
    Pozdrawiam i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mm, podoba mi się. Cała historia wręcz mnie urzekła! Masz lekki styl pisania, miły dla oka. Nie wciskasz trudnych słów na siłę, po prostu piszesz. Podoba mi się ;>
    Polubiłam Ninę, jest niesamowicie pozytywną osobą. Tak samo jak Bartka. Oboje wpadli w moje gusta ;D
    Mogłabyś mnie poinformować o kolejnym rozdziale? ;>
    Pozdrawiam!
    ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :D
    Trochę zdołowało mnie to,że to jednak wampiry,ale opowiadanie jest tak dobrze napisane,że będę czytać dalej :)
    Pzdr.
    ~Lily

    OdpowiedzUsuń