sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 18

Zamarłam z przerażenia. To wszystko działo się tak szybko, myślałam, że chociaż on okaże się człowiekiem. Po całym ciele przeszły mnie ciarki strachu. O co w tym wszystkim chodzi? Paweł usiadł z powrotem na fotelu i oparł rękami głowę na kolanach.
- Doskonale wiemy, że nie po to Ci jestem potrzebna, abyś wydał mnie Mario. Inaczej zrobiłbyś to od razu. Sam przyznałeś, że cieszyłeś się kiedy mu zwiałam, a to oznacza, że jesteś przeciwko niemu. - powiedziałam zlewając z siebie wszelkie wątpliwości.
- Bystra dziewczyna - uśmiechnął się do mnie. - Jednak nie ciesz się na przód, nie gramy w jednej drużynie, no chyba, że spodoba Ci się mój plan. - dodał puszczając mi oko.
- A mogę poznać jakieś konkrety? - spytałam odwzajemniając sztuczny uśmiech.
- Ale przecież nigdzie nam się nie śpieszy - stwierdził Kol stojący cały czas za mną.
- Dlaczego nie? Skoro dziewczyna chce się  dowiedzieć teraz, to po co ją oszczędzać. - poprawił Paweł.
- Mogę się w końcu dowiedzieć o co chodzi? - spytałam nie mogąc już wytrzymać napięcia niepewności.
- Znasz mnie? - spytał ponownie uroczo się śmiejąc.
- Trochę tak, trochę nie, kogo można oceniać przez ekran telewizora. - odpowiedziałam.
- Wiesz, że często wpadam na szalone pomysły i kocham żartować. Nie obawiasz się mnie? - spytał nieco chłodniej zniżając swój głos.
- Nie wiem tego - odpowiedziałam głośno przełykając ślinę.
- Na początku po prostu chciałem Cię zabić. - Paweł wstał i stanął przede mną. - Jednak kiedy zobaczyłem dzisiaj Ciebie, stwierdziłem, kurczę dlaczego taka fajna dziewczyna musi cierpieć z powodu jakiegoś tam wampirka, który ma zachcianki. - powiedział uśmiechając się dalej do mnie.
- Znalazłem wyjście, które będzie najlepsze dla mnie, a które zepsuje plany Mario. - oznajmił i nieco bardziej sie do mnie zbliżył. - Przemienię Cię w wampira. - dodał.
Nasze twarze dzieliło zaledwie pare centymetrów. Stałam i nie mogłam się ruszyć z wrażenia. Słowa jakie przed chwilą dotarły do moich uszu wstrząsnęły całym moim ciałem.
- Ale ja nie chcę - wyszeptałam i popatrzyłam się błagająco w jego oczy.
Paweł nic nie odpowiedział tylko jeszcze bardziej wykrzywił usta w uśmiechu, gładząc delikatnie mój podbródek. Nie miałam chwili do zastanowienia, działałam pod wpływem impulsu, ruszyłam do ucieczki. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie miał zamiaru mnie gonić. Dobiegłam do drzwi wyjściowych. Niestety okazały się zamknięte, ale przecież musiała istnieć jakaś inna droga ucieczki. Zauważyłam schody, wybiegłam szybko po nich na górę. Znajdował się tam jeden główny kwadratowy przedpokój prowadzący do nikąd. Wszystkie cztery ściany były puste, nawet drzwi nie można było tam znaleźć. W przerażeniu zerknęłam na dół.
- Kochanie, no schodź, przecież nie będziesz siedzieć tam o suchym pysku. - zawołał Paweł czekając tuż pod schodami.
- Daj mi odejść! - krzyknęłam czując łzy.
- Ej no przestań, dopiero się poznaliśmy, a ty już chcesz się żegnać - powiedział wchodząc powoli na pierwsze stopnie.
- Nie chcę być tym potworem i mam do tego prawo! - krzyknęłam powtórnie.
- Wolę umrzeć niż być taka jak ty! - dodałam widząc jak Paweł w ogóle nie przejmuję sie moimi słowami, wręcz bawi się nimi, zbliżając się cały czas do pierwszego piętra.
- Nie dopuszczę żeby Mario mnie zabił, nie uda mu się - zaczęłam przekonywać.
- Już ja tego dopilnuję osobiście - powiedział i nagle rzucił się na mnie przyprawiając mnie o brak przytomności.

***

Obudziłam się z powrotem na kanapie, tyle że cała obolała. Czułam  wstrętny zapach wydostający się z kuchni, zupełnie taki jakby ktoś palił trawę bez uchylonego okna. Podniosłam się powoli na rękach do pozycji siedzącej. Niestety drzwi były dalej zamknięte, a rolety w oknach pozasuwane do końca.
- Królewna się obudziła? - Spytał Paweł na co podskoczyłam z sofy.
- Chcę wrócić do domu. - oznajmiłam.
- Najpierw zróbmy moją kwestię - powiedział mocno się śmiejąc.
Popatrzyłam na niego gniewnym wzrokiem i usiadłam z powrotem. Niestety nie miałam żadnego telefonu, ani innej możliwości do skontaktowania się ze światem. Musieli mi to wszystko zabrać w Rosji, abym nie mogła się z nikim połączyć. Kol'a nie było, a przynajmniej go nie słyszałam, Paweł krzątał się po kuchni po cichu sobie podśpiewując. Siedziałam na sofie wpatrzona w zasłonięte okno i próbowałam coś wymyśleć, niestety w zamiam za to rozbolała mnie głowa. Jak dlugo miałam tu jeszcze czekać na nic, nie chcę być krwiopijcą, to ostatnia rzecz na którą miałam teraz ochotę. Chcę zdać liceum, a następnie studia, poznać męża, mieć trójkę dzieci i zestarzeć się w miłości i spokoju. Bycie nieśmiertelną bestią myślącą o zabijaniu i robieniu drugiemu krzywdy to nie dla mnie.
- Mam coś dla Ciebie - puścił do mnie oko i wyszedł z kuchni trzymając coś w ręcę, a konkretnie zielony kubek.
- Nie jestem głodna, ani nie chcę mi się pić - zaprotestowałam kiwając ręką.
- Jeśli to wypijesz, jesteś wolna - powiedział kucając przede mną.
- Co to jest? - spytałam widząc czerwoną i gęstą zawartość w naczyniu.
- Moja krew - parsknął podsuwając mi kubek bliżej.
- Nie! - zaprotestowałam czując obrzydzenie i narastający wstręt.
- Duszkiem - powiedział nieco ostrzej.
- Nie dam rady, niedobrze mi - powiedziałam czując zimny pot na czole.
- Wypijesz to po dobroci, albo Ci w tym pomogę - zagroził dalej szczerząc swoje zęby w uśmiechu.
- Cały? - spytałam próbując przedłużyć.
- Caluteńki - odpowiedział jeszcze większym uśmiechem.
Nie chciałam tego robić, a już tym bardziej moje kubki smakowe, czy żołądek. Na samą myśl o tym marzyłam o toalecie. Niestety już za niedługo mam być wampirem, jeśli wypiję jego krew to zostanę zabita, a jak zostanę zabita to ja sama muszę popełnić morderstwo na kimś. Nie zrobię tego, umrę i już, ale nie zabiję drugiego człowieka. Paweł wyszedł z cierpliwości i mocno przycisnął kubek do moich ust, skutecznie wlewając jego zawartość. Dławiłam się jego krwią, zbierało mnie na wymioty, czułam jak krew leje mi się po buzi, koszulce i kapie na podłogę. Paweł na chwilę odsunął kubek, abym mogl nabrać nieco powietrza, niestety za ułamek sekudny znowu brutalnie wlewał mi jego zawartość do gardła. Czułam się podle i bezradnie, nic i nikt mi już nie pomoże, to koniec.
- Pięknie. - uśmiechnął się pokazując mi już puste naczynie.
Nie odezwałam się, zabrakło mi slów na skomentowanie tego wszystkiego, chciałam aby to był tylko sen. Nagle poczułam coś dziwnego, a zarazem fascynującego. Nie było mi już źle, wręcz przeciwnie czułam się dobrze i bezpiecznie. Nie chciałam tego czuć, wstydziłam się własnych odczuć i zachowania. Co się ze mną dzieje? - Myśłałam w kółko.
- Teraz jesteś już moja - pogłaskał mnie po policzku i poszedł odnieść kubek  do kranu.
- Nie jestem niczyja, teraz miałeś mnie wypuścić do domu. - zaprotestowałam, chociaż w głębi coś podpowiadało mi, że jednak chcę tu zostać.
- Serio? - uśmiechnął się. - Za niedługo będziesz tu wchodzić drzwiami i oknami, żeby tylko zostać ze mną - dodał.
Popatrzyłam na niego z wielkim żalem, momentalnie przypomniałam sobie słowa Roberta, kiedy Igor poczęstował mnie swoją krwią. Nie tylko uzdrawiała ona człowieka i pozwalała przemienić w wampira po śmierci, ale również sprawiała pewne przywiązanie i zauroczenie do dawcy. Ponownie poczułam ogromne obrzydzenie, szybko wstałam i zaczęłam dosłownie tłuc w drzwi wejściowe bez skutku.
- Usiądź, jeszcze nie skończyliśmy Twojej przemiany - powiedział chwytając mnie za talię i przerzucając przez ramię.
- Puść mnie w tej chwili! - krzyczałam, kiedy przygniótł mnie do ściany i głaskał moją twarz.
- Co wolisz szybkie i mniej bolesne skręcenie karku, czy romantyczne i długie wyssanie Cię do dna. - spytał poprawiając mi włosy za ucho.
Nie odpowiedziałam, zatkało mnie i nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Okej, w takim razie kosztujemy. - powiedział i mocno przywarł do mojej szyi przebijając skórę.
Poczułam ogromny ból paraliżujący moje ciało od stóp do głów, po chwili obraz zaczął mi się rozmywać, aż nagle poczułam wielką ulgę. Upadłam na ziemię i w bezruchu leżałam tak, aż nie usłyszałam głosu, którego pragnęłam od tak dawna, który zaspokoił wszelkie moje wątpliwości i strach. Chciałam jak najszybciej wstać i mocno go wyścickać, jednak w zamian za to zalała mnie biała otchłań, która coraz bardziej mnie oddalała od ukochanego głosu.






Udało mi się dodać rodział wcześniej :) Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dalszego czytania. Jak myślicie kogo Nina miała na mysli pod koniec rozdziału?

8 komentarzy:

  1. Cudo! Naprawdę boski. Super, że wstawiłaś wcześniej. :*
    Pozdrowienia. :D
    http://littlemixonedirectionija.blogspot.com/
    http://zaczarowanahistoria123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy kolejna część?:-) boskie jest to opowiadanie:-*

    OdpowiedzUsuń
  3. ok:-) nie mogę się już doczekać:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne !!!
    miłego pisania ;)
    Proszę, żeby był to Igor

    OdpowiedzUsuń
  5. Amɑzing! This bloǥ looks exactly like my olɗ one! It's on a
    entirely different subject but it has pгetty much the same layout and design.

    Great choice of colors!

    ʟook іnto mү web paǥe; barbour stöVlar

    OdpowiedzUsuń
  6. Znakomity. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Chciałabym by był to Robert.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział fantastyczny, opowiadanie jest rewelacyjne. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i zapraszam doi siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń