poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 30

Skuliłam się jak najszybciej w kłębek i schowałam w jak najdalszy kąt w szafie, pełnej rupieci i porozwalanych ciuchów.
- Mogę wiedzieć, po co jesteś w moim domu?. - usłyszałam przerażony głos Marty.
- Chciałem coś tylko sprawdzić- odpowiedział słodkim głosem Kol, na co cała znieruchomiałam. Momentalnie miałam ochotę stąd wyjść i czym prędzej pomoc mojej przyjaciółce. Niestety musiałam posłuchać bardziej rozsądku i tylko czekać na rozwój zdarzeń ze świadomością bezradności. Zacisnęłam mocniej dłonie w okół swoich kostek i schowałam twarz w nogach, nieco bardziej wytężając słuch na ich rozmowę.
- A mogę wiedzieć coś więcej ? - spytała Marta.
- Powiedzmy, że doszukuję się pewnego jednego niezbyt jasnego faktu, ok? - odpowiedział mocno zaciągając powietrze przez nozdrza do płuc.
- Gratuluję, nie wiedziałem, że dołączyłaś już tak szybko do grona lepszych, przyznaj sama, że bycie człowiekiem jest żałosne. - zaśmiał się na co Marta tylko głośno odchrząkneła.
- Yy, tu mam okropny bałagan i strasznie śmierdzące ciuchy, wierz mi nie chcesz tego poczuć. - nagle usłyszałam zbliżające się kroki w moją stronę. Momentalnie wstrzymałam oddech modląc się, aby w końcu odpuścił.
- Jakbyś potrzebowała jakiś wskazówek na temat naszego życia i jak sobie radzić, pamiętaj, że chętnie służę pomocą. - zachichotał chłopak, a drzwi od szafy lekko się uchyliły pozwalając mi z niej wyjść.
- Niech się wypcha tą całą swoją pomocą - burknęła Marta i rzuciła się plecami na łóżko, a ja powtórzyłam ten manewr, z nieco mniejszą gracją. Leżałyśmy tak przez chwilę w milczeniu gapiąc się w sufit i wierzgając stopami po kołdrze.
- Coś jest nie tak - wydusiłam po chwili.
- Daj spokój, po prostu przyszedł na zwiady, ale niczego nie zastał i odpuści. - odparła.
- Ale jakie zwiady, on szukał mnie i tylko mnie - czułam jak głos mi się załamuje.
- Nina popatrz się na mnie, Ciebie już dla nich nie ma, umarłaś, wiec dałaś im to co chcieli, teraz już nie jesteś im potrzebna, a Kol przyszedł tylko po to, aby nacieszyć moją rozpaczą nad Tobą i tyle, nic więcej. - dziewczyna pogłaskała mnie delikatnie po ramieniu.
Może miała trochę w tym racji, a przynajmniej tak chciałam wierzyć.
Następną godzinę przesiedziałyśmy przy ciepłym kakao oglądając jakieś bzdety w telewizji. Czułam się tak bezpiecznie, będąc w pełni szczęśliwą i nie myśląc o tych wszystkich rzeczach jakie wydarzyły się w ostatnich miesiącach.
- O matko muszę już iść - wstałam szybko z kanapy widząc już, która jest godzina.
- Wpadniesz też jutro? - spytała Marta robiąc słodką przy tym minę.
- No pewnie, że tak - odpowiedziałam i mocno ją przytuliłam na pożegnanie.
- Do widzenia ! - krzyknęłam w stronę rodziców Marty, na co odpowiedzieli mi szczerym uśmiechem i gestem ręki. Przed domem stał już Robert z Igorem mocno się niecierpliwiąc.
- Długo nam kazałaś na siebie czekać - oby dwoje się uśmiechnęli.
Igor wziął mnie delikatnie na ręce, widząc jak się krzywię z bólu. Za dosłownie, około pięc minut leżałam już u siebie w łóżku, a u boku miałam dwóch przystojniaków, którzy już z odrobiną przesady chcieli abym miała wszystko najlepiej.
- Jutro rano musisz się spakować na jedną noc. - oznajmił Igor, a ja momentalnie usiadłam robiąc wielkie oczy.
- Chłopie powiedz jej od razu o co chodzi, no chyba, że chcesz ją wykończyć na zawał, prędzej, czy później. - zaśmiał się Robert widząc moją natychmiastową reakcję.
- Zabieram Cię na wycieczkę - wyszczerzył zęby.
- Ale wszystko w porządku ? - spytałam czując jak nie mogę opanować drgawek dłoni.
- Tak, w jak najlepszym, chciałbym Ci coś bardzo pokazać. - na te słowa mocno mnie przytulił i z powrotem ułożył do snu. Robert po chwili się z nami pożegnał, a ja odpłynęłam w głęboki sen.


***

- Cześć mamo - odpowiedziałam kończąc już śniadanie. - Mogę przenocować dzisiaj tylko jedną noc u Marty? - spytałam mając nadzieję, że się zgodzi, chociaż z drugiej strony czułam wyrzuty sumienia, że po raz kolejny ją okłamuję i zostawiam w tak trudnych chwilach.
- Nie ma sprawy kochanie, dzisiaj i tak miałam spotkać się z koleżanką, więc nie martw się i idź. - pocałowała mnie w policzko i zabrała się za robienie sobie śniadania.
Wzięłam szybki prysznic, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wyszłam z domu, gdzie czekał już na mnie Igor.
- Dalej mi nie powiesz, gdzie mnie zabierasz? - pocałowałam go czule.
- Nie. - wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu i usadził mnie na przednim siedzeniu w czerwonym kabriolecie Audi.
Wiatr rozwiewał moje włosy, słońce grzało, a niebo nie pokrywała ani jedna chmurka. Aktualnie w radiu leciała jedna z moich ulubionych piosenek Imagine Dragons "Who we are". Jechaliśmy wzdłuż autostrady, aż w pewnym momencie Igor skręcił na parking w pobliżu lotniska w Krakowie.
- Co ty kombinujesz? - spytałam nieco przerażona jego planem i czując odrobinę adrenaliny.
- Dowiesz się kiedy będziemy już na miejscu, a teraz ubierz ten kapelusz i okulary. - powiedział podając mi rzeczy i sam robiąc te same czynności.
Wyszliśmy szybkim krokiem w stronę lotniska, niektórzy patrzyli się na nas jak na idiotów, którzy nie mają równo pod sufitem, ale niestety takie są uroki zadawania się z gwiazdorami. Igor kazał mi stanąć z boku, podczas gdy on załatwiał wszelakie formalności z biletami i bagażami. Za każdym razem kiedy było mówione coś o naszym locie, chłopak skutecznie zasłaniał moje uszy, abym nie mogła nic usłyszeć.
- A teraz przygotuj się na długą podróż - oznajmił kiedy siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie.
- Czy mi się wydaję, czy nie wyłączyłeś telefonu i właśnie Ci wibruje? - wskazałam palcem na kieszeń.
Igor momentalnie spojrzał w ekran i cały zesztywniał. Niestety nie mogłam dokładniej zobaczyć, kto usiłuje nam przeszkodzić, bo cały czas wykręcał go w różne strony. W końcu się poddałam i odwróciłam w drugą stronę, wygodnie układając, i po chwili zasypiając.


***

- Halo kochanie, obudź się już - usłyszałam rozmywający się głos.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam lekko ziewając i nagle zrywając się do pionu.
Moim oczom ukazał się krajobraz, którego trudno w jakikolwiek sposób opisać.
- Czy my właśnie znajdujemy się nad Wielkim Kanionem?! - pospiesznie spytałam, na co chłopak mocno chwycił mnie w pasie jeszcze bardziej wtulając się we mnie.
- Tak. Podoba Ci się? - wyszeptał sprawiając mi tym jeszcze większą przyjemność.
W odpowiedzi namiętnie oddałam mu pocałunek. Staliśmy tak razem nad ogromną przepaścią, ciepłych kolorów, a czasem nawet barw mocno krwistych. W okół nas było wiele przepaści i żadnej oznaki cywilizacji.
- Mogłabym tu tak stać wieczność - odpowiedziałam po chwili czując łzy w oczach.
Niestety nie mogliśmy zostać tam dłużej, ponieważ zaraz mieliśmy samolot powrotny do Polski. Cała ta wyprawa i podróż 10 - godzinna w jedną stronę była dla mnie potwornie męcząca, jednak widok jaki moje oczy widziały był bezcenny. Czułam się wtedy tak bezpiecznie i szczęśliwie, że aż było to niemożliwe.
Po powrocie poszłam z powrotem do kabrioletu, który cały czas czekał na nas na parkingu przy lotnisku. Igor w tym czasie musiał wyjaśnić pewne sprawy z kosztami. Twierdził, że coś mu się nie zgadza. Kiedy już wygodnie usiadłam, kątem oka dostrzegłam pewne zdjęcia w schowku samochodu, od strony pasażera. Wysunęłam je delikatnie i zobaczyłam czarno - białe postacie lub kolorowe, ale jednak świadczące o tym, że  były one robione dosyć dawno temu. Na fotografiach widniały sylwetki trzech uśmiechniętych kobiet oraz mężczyzn, wszyscy byli uśmiechnięci i szczęśliwi. Na jednym z nich była kobieta siedząca na huśtawce i trzymająca malutkiego noworodka. Pod światło zauważyłam jakieś napisy po drugiej stronie, więc odwróciłam i przeczytałam tekst nie wierząc w każde słowo po kolei się tam znajdujące.

"Magdalena Donavan Buzolić, córka Elizabeth Hunter Buzolić, lat 26, posiada zdolności magii, matka Niny Donavan, wiek 6 miesięcy. Oby dwie aktualnie przebywają na terenie Słowacji." -Zaliczone

" Nina Donavan, córka Magdaleny, wiek 6 miesięcy"

Następne zdjęcie przedstawiało pewnego mężczyznę wraz z kobietą, stali oni pod drzewem, a w tle można było dostrzec tą samą huśtawkę, która znajdowała się na poprzednim zdjęciu.

"Brat Magdaleny, Christopher Buzolić, lat 32, posiada zdolności magii. Obecnie przebywa wraz ze swoją rodziną na Węgrzech.    - Zaliczone "

Nie mogąc już dłużej powstrzymać łez schowałam pospiesznie wszystkie zdjęcia na swoje miejsce. To wszystko nie mogło być prawdą, nie on, przecież to Mario, a nie on.. Ręce zaczęły mi drgać w niekontrolowany sposób, dodatkowo kiedy zauważyłam zbliżającą się sylwetkę Igora w moją stronę. Chłopak w pełni uśmiechnięty usiadł za kierownicą, ale kiedy zobaczył mój stan psychiczny, uśmiech szybko zszedł z jego twarzy.
- Coś się stało ?- spytał rozglądając się w okół z troską.
- Okłamałeś mnie - odpowiedziałam zduszonym głosem, patrząc się bez żadnego wyrazu na maskę samochodu.
- Z czym, Nina, o co chodzi? - spytał jeszcze bardziej poddenerwowany.
- To nie Mario wymordował moją biologiczną rodzinę, tylko TY. - ostatnie słowo nieco mocniej wypowiedziałam, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- To nie tak ... - urwał, bo w tym czasie wysiadłam z samochodu i z hukiem zamknęłam za sobą drzwi.
- Nie możesz teraz sama wrócić! Proszę pozwól mi wytłumaczyć! - zaczął krzyczeć za mną, aż w końcu zatorował mi drogę, patrząc głęboko w oczy.
- Nie zahipnotyzujesz mnie, rozumiesz?! Daj mi w końcu spokój, sama sobie poradzę! - wypłakałam i umiejętnie go wyminęłam, pozostawiając na parkingu samego.
Za niecałą godzinę byłam już pod domem, do którego wróciłam pospiesznym busem przez autostradę. Z tego wszystkiego zapomniałam wziąć ze sobą swojego bagażu. Trudno jakoś sobie poradzę. Zapadał już powoli zmrok, a mamy dalej nie było, bo samochodu przed domem również. Weszłam po cichu do domu, jednak już przy samym początku serce zaczęło mi mocniej bić. Drzwi nie były zamknięte na klucz, a w kuchni świeciło się światło. Przystępując w miarę po cichu z nogi na nogę, nagle poczułam za sobą nieprzyjemny dotyk, przyprawiający o okropne dreszcze i ból wewnątrz mnie.
- Witaj aniele. - usłyszałam szept drażniący moje ucho, od oddechu.






Pozdrawiam i liczę na więcej komentarzy z Waszej strony :)
Jak myślicie, kto to może być?


Rozdział 31 - 22.07
Rozdział 32 - 29.07




2 komentarze:

  1. założę się ze to Mario :)
    ale cóż nigdy nie jesteśmy pewni ;)
    rozdział cudowny i szokujący.
    jak Igor mógł ją okłamać!!
    ech faceci ;/
    pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym zaprosić na http://onedirectionfanfictionpoland.blogspot.com/

    Pozdrawiamy zespół, 1DFFPL

    OdpowiedzUsuń