poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 34


Chłopak zaczął delikatnie dyszeć, a ja z biegiem czasu uświadamiałam sobie co właśnie wyrabiam.
- Robert. - powiedziałam jednak on tak jakby udawał, że nie słyszy.
- Robert. - powtórzyłam nieco głośniej, a on momentalnie przestał i lekko odsunął się ode mnie, patrząc mi prosto w oczy.
- Ja, przepraszam. - wydusiłam i szybko wstałam na równe nogi. - Nie wiem co mną kierowało, ale proszę zrozum. - zaczęłam tłumaczyć, czując się beznadziejnie.
- Nie protestowałaś, więc myślałem, że ... - urwał, bo tym razem ja mu przerwałam.
- Jestem zmęczona i wiem, że to żadne wytłumaczenie, bo zachowałam się potwornie w stosunku do Ciebie, ale proszę zrozum, że nic z tego nie będzie i to co miało tutaj przed chwilą miejsce, po prostu było jakimś nieporozumieniem z mojej strony. - bałam się powtórnie spojrzeć na niego, bo wiedziałam, że teraz cierpi z czystej mojej głupoty. - Obiecuję, że jak tylko moja mama wstanie, od razu się wyprowadzimy. - dodałam i już bez słowa wróciłam do pokoju, gdzie spała mama. Pochowałam z powrotem nasze rzeczy, a następnie wtuliłam się pod kołdrę tuż obok niej, zapadając w głęboki sen.


***


Rozpakowałam i odniosłam wszystkie rzeczy na swoje miejsce. Wzięłam zimny prysznic z nadzieją, że zapomnę o swoim ostatnim wybryku. Jestem idiotką i nic temu zaprzeczyć nie może. Dopiero co pokłóciłam się z jednym, a już zabieram się za drugiego. Padłam z wycieńczenia na łóżko, chwytając się za głowę i roniąc kilka łez. Tak strasznie tęsknie za Frankiem, za tym co było kiedyś. Wszystko takie normalne i poukładane, w przeciwieństwie do teraz. Nie mogę tak zostawić tej sprawy z Kornelią. Ta dziewczyna pragnie powoli rójnować mi życie, a ja jej na to cały czas pozwalam, załamując się w poduszkę.
- Mamo wychodzę. - krzyknęłam i wyszłam z domu. Oczywiście nie miałam zielonego pojęcia, gdzie mieszka moja "kuzynka", więc wybrałam szybko numer do Marty. Jak się później okazało miałam przed sobą kawał drogi do przejscia.
- Gdzie idziesz? - Nagle poczułam mocny ucisk na ramieniu, który uniemożliwił mi dalsze przejście.
- Nie Twoja sprawa. - odpowiedziałam bez większego entuzjazmu w stronę Igora.
- I tak wiem. Nie możesz tam iść. - oznajmił tonem rozkazu.
- To po co się głupio pytasz skoro wiesz?! - co za idiota.
- Wracamy do domu. - oznajmił ciągnąc mnie w drugą stronę.
- Puść mnie w tej chwili, a jak nie to gorzko tego pożałujesz! - zaczęłam krzyczeć, a twarz chłopaka nabrała przyjazny uśmiech.
- Okej, ale w takim razie pójdziemy tam razem. - nagle stanął i ponownie zagłębił się w moich oczach.
- Nie ma mowy, ... - zaczęłam, ale mi przerwano, kiedy właśnie zostałam przerzucona przez ramię. - Nienawidzę być tak traktowana, jesteś ostatnim dupkiem jakiego właśnie teraz chciałam spotkać, ale no oczywiście znowu musiałeś się zjawić. - zaczęłam gadać w kółko na co tylko słyszałam w odpowiedzi lekki chichot chłopaka.
- Jesteśmy na miejscu. - Igor postawił mnie na ziemi.
- To tutaj? - zmierzyłam go wzrokiem za swoje zachowanie, a następnie wskazałam palcem na zaniedbane i zadrapane drzwi.
- Tak. - odpowiedział napinając wszystkie mięśnie i pukając.
Przez moment nastała grobowa cisza, jedynie było słychać co jakiś czas mój niespokojny oddech i chichot Igora, kiedy lekko zerkał w moją stronę.
- Naprawdę jestem aż tak zabawna?! - warknęłam, czując że w głębi duszy zaraz sama zacznę się z siebie śmiać.
- Nie będę zaprzeczał. - odpowiedział szczerząc tym razem w uśmiechu wszystkie swoje zęby.
Nagle tą pogawędkę przerwał nam natychmiastowy dźwięk otwierania drzwi, a w nich zaraz stanęła Kornelia. Kiedy zauważyła Igora, jej oczy się rozbłysnęły a usta wykrzywiła w ogromnym zadowoleniu. Natomiast, kiedy przeniosła wzrok na mnie zmrużyła tylko oczy, po czym w wielkim zaskoczeniu i z zapytaniem spojrzała na Igora.
- Co tu robicie? - spytała.
- Przyszliśmy na pogaduszki - uśmiechnął się blondyn.
- Wejdźcie - odpowiedziała od niechcenia wpuszczając nas do środka.
Całe mieszkanie było mocno zaniedbane, śmierdziało w nim strasznie papierosami i spalenizną. Delikantie usiadłam obok Igora na kanapie, a Kornelia na przeciwko nas. Jej wyraz twarzy mówił jednoznacznie "Wyłaź stąd, albo zaraz Cię rozszarpię".
- Dlaczego dalej wtrącasz się do życia Niny? - Nagle przerwał chłopak moje myśli.
- Wtrącam? - spytała robiąc niewinną minę.
- Zostaw Martę w spokoju. - wybełkotałam co wywołało ogromny śmiech u dziewczyny.
- A czy ja jej coś robię, do czegoś zmuszam? - spytała dalej się szczerząc. - Kochanie ty naprawdę nie wiesz do czego ja jestem zdolna. - dodała tym razem robiąc się poważna.
- Miałaś wyjechać. - syknął Igor.
- Nie wiedziałam, że się pogodziliście tak szybko - oznajmiła. - Myślałam Nina, że masz wiecej rozumu. A ty Igor przypominam Ci, że się powtarzasz, bo za każdym razem kiedy jesteś u mnie mówisz tą samą śpiewkę. - uśmiechnęła się ponownie.
- Przestań, Nina idziemy. - oznajmił chwytając mnie za rekę, jednak ja ją pospiesznie odepchnęłam.
- Tak tak, uwierz mi od kiedy tylko się pokłóciliście Igor jest dosyć częstym gościem u mnie w domu. - odgarnęła zgrabnie włosy, a mnie już całkiem zaczęło gotować wewnątrz.
- Nie przyszłam tutaj rozmawiać o Waszych romansach, czy też intrygach, ale chciałam tylko Cię prosić abyś dała mojej rodzinie i znajomym spokój. - powiedziałam i powoli wyszłam nie oglądając się za siebie, a jedynie słysząc parsknięcie dziewczyny w moją stronę.
Chciałam zatrzasnąć za sobą drzwi, jednak tak jak myślałam Igor szedł za mną i sam to zrobił.
- Częsty gość tak ? - spytałam czując gromadzące się łzy. Staliśmy juz na zewnątrz przed gdy nagle Igor mocno popchał mnie w stronę krzaków.
- Co ty wyrabiasz?! - krzyknęłam już mocno sfrustrowana.
- Cii ... - szepnął chłopak, po czym lekko wystawił głowę, tak jakby się komuś przyglądął.
- O co chodzi? - spytałam również lekko wyglądając.
- Co on tu do cholery .. - zaczęłam, ale Igor przytkał mi usta. Moim oczom ukazał się Paweł, który mocno zadowolony jak zwykle zmierzał w kierunku "mieszkania" Kornelii. Kiedy już mieliśmy nieco większą pewność pospiesznie wstaliśmy i z pomocą Igora byliśmy już pod moim domem.
- Wiedziałem, że coś knuje, ale nie wiedziałem, że z nimi. - nagle powiedział.
- Nie odpowiedziałeś mi na wcześniejsze pytanie - oznajmiłam właśnie sobie to przypominając.
- Tak byłem u niej ale zaledwie kilka razy ze względu na Ciebie. Musiałem sobie z nią wyjaśnić wiele spraw. - zaczął tłumaczyć. - Nie powinnyście tutaj mieszkać, jest niebezpiecznie. - dodał wskazując na mój dom.
- Pozwól, że to już moja sprawa. Cześć - odpowiedziałam i szybko się odwróciłam idąc do domu. Nie chciałam mu pokazywać, że płaczę i to właśnie przez niego. W dodatku jakby tego było mało, akurat teraz musiała wyjść moja mama.
- O cześć Wam! - krzyknęła w moją i Igora stronę.
- Może wejdziesz.? - tym razem spytała tylko chłopaka.
- Nie mamo proszę. - wybełkotałam przechodząc już obok niej i zamykając za sobą drzwi frontowe.
Usiadłam w salonie nie wytrzymując już dłużej takiego napięcia, zaczęłam płakać. Zaraz przyszła za mną mama, dzięki czemu teraz wszystkie łzy wylewałam na jej ramię.
- Ułoży się, zobaczysz. - zaczęła mnie pocieszać na co ja jeszcze bardziej zaczęłam łkać.


***


Po wczorajszym wylewaniu łez, stwierdziłam, że coś muszę ze sobą zrobić. Umówiłam się dzisiaj do niewielkiej kawiarni na kawę z Martą. Mam nadzieję, że wszystko sobie chociaż my wyjaśnimy i wrócimy do naszych dawnych relacji. Słońce mocno grzało, a niebo nie przykrywała ani jedna chmurka. Miałam dzisiaj ubrane krótkie spodenki i czarną bluzkę na ramiączkach z koronką. Rozglądnęłam się po całej dosyć zaludniałej ulicy po czym wybrałam jeden ze stolików z parasolem. Marty jeszcze nie było, przez co moją głowę ponownie zaprzątały myśli.
- Cześć! - usłyszałam za sobą dobrze mi znany krzykliwy głosik, który spowodował, że aż podskoczyłam na krześle.
- Hej - odpowiedziałam odwzajemniając jej gest.
Oby dwie usiadłyśmy na swoich miejscach, po czym zamówiłyśmy po kawie Latte.
- Chciałam Cię bardzo mocno przeprosić, nie wiem co sobie myślałam, ale teraz mam świadomość, że byłam idiotką. - zaczęła dziewczyna.
- Ja też zachowałam się zbyt, jakby to powiedzieć ... impulsywnie i zbyt pochopnie zareagowałam. Mogłam się domyśleć, że zostałaś zmuszona i tak dalej. - oznajmiłam popijając łyk.
- Najgorsze jest to, że ja się dałam namówić zupełnie dobrowolnie. - Marta chwyciła się za głowę.
- Nie martw się już tym. - uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. - Nie mam już siły się kłócić z kim kimkolwiek,a tym bardziej obrażać. - dodałam.
- Właśnie, a propo tego. Jak tam z Igorem?. - spytała, ale przecież miałam tego świadomość, że to Marta i poruszy ten temat jak najszybciej.
- Komplikacje. Jakby tego jeszcze było mało to dwa dni temu całowałam się z Robertem na blacie w jego kuchni. - wydusiłam, a dziewczyna momentalnie zachłysnęła się.
- Następnym razem uprzedź mnie żebym odstawiła napój. - wybełkotała przez kaszel.
- I co teraz zrobisz ? - usłyszałam głos Kol'a, który właśnie dosiadał się do naszego stolika.
- Nie będziemy z Tobą rozmawiać na ten temat. - warknęła Marta.
- Nina, czy mogłabyś uspokoić swoją koleżankę? Nie chciałbym rozszarpać jej przy wszystkich. - uśmiechnął się do mnie mrużąc oczy.
- I tak jej nic nie zrobisz, więc dlaczego teraz mamy Cię słuchać? - spytałam nieco ciszej.
- Jesteś tego taka pewna ? - nagle podniósł się z krzesła, a ja poczułam lekkie dreszcze strachu  plecach.
- Przestań, usiądź. - powiedziałam miejąc nadzieję, że posłucha i nie będzie robił scen.
- Skoro uważasz i jesteś przekonana, że nic nie mogę wśród ludzi... - nagle przerwał zatrzymując na mnie wzrok, a wszyscy w okół skupili wzrok właśnie na nas.
- Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Przykro mi, ale mam zachciankę na zabawę w tej właśnie chwili. - wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu zacierając ręce.




Jak myślicie na jaki pomysł wpadnie Kol?
Niestety wyjeżdżam na urlop i następny rozdział pojawi się dopiero za 2 tygodnie. Mam nadzieję, że zrozumiecie i dalej będziecie tutaj zaglądać :) Pozdrawiam !

Rozdział 35 - 26.08
Rozdział 36 - 02.09

2 komentarze:

  1. Cudowny! Czekam na więcej i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba , liczę na twoją opinie w moim opowiadaniu <3 http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń